05 sierpnia 2013

Graubünden aktywnie

Nasze tegoroczne wakacje były podzielone na kilka etapów. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam szwajcarską część mojego trzytygodniowego urlopu.

W zeszłym roku spędziliśmy wakacje pod namiotem na Islandii. I wymyśliliśmy, że skoro już mamy namiot i wszystkie inne potrzebne rzeczy do spania pod namiotem, to właśnie taki nocleg będzie doskonały. W sumie z długo się nie zastanawialiśmy gdzie chcemy jechać. Poznaliśmy się w kantonie Graubünden i tam też pojechaliśmy w tym roku.

Pierwszy nocleg spędziliśmy na placu namiotowym w Walenstadt nad Walensee. Zostaliśmy bardzo sympatycznie powitani przez starszego człowieka, który pokazał nam pole na którym mogliśmy ustawić nasz domek. Później rozłożyliśmy koc i delektowaliśmy się wspaniałymi widokami i ciepłą wodą w jeziorze.



Następnego dnia ruszyliśmy w dalszą drogę - do Bad Ragaz, żeby przejść wzdłuż rzeki Tamina i dojść do jej źródła a także do gorącego źródła, odkrytego w roku 1240. Źródło ma lecznicze właściwości, z których można korzystać do dziś między innymi w znanym kurorcie - Bad Ragaz.








W budynku, który widać na ostatnim zdjęciu znajduje się m. in. odrestaurowana kaplica i muzeum.


W takich wannach zażywało się leczniczych kąpieli.
Dorfbad w Bag Ragaz.
Kolejnym celem naszego wypoczynku była górska osada Savognin. Tu z kolei nie ma pola namiotowego z prawdziwego zdarzenia, ale jeżeli jest możliwość wzięcia prysznica, to już jesteśmy zadowoleni. Ponownie rozbiliśmy domek i poszliśmy na "obchód". Zjedliśmy pyszną kolację, wypiliśmy pyszne regionalne piwo - Calanda i udaliśmy się odpoczynek. Kolejnego rana, po śniadaniu udaliśmy się do wypożyczalni przeróżnego sprzętu do zjeżdzania po górskich ścieżkach - Cube Active. Ja wbrałam na początku hulajnogę, ale nie byłam z niej zadowolona i zmieniłam ją po pierwszym zjeździe na gams.

Nasze cuda - gams.

A że było nam mało, to wypożyczyliśmy jeszcze mountain carts. Przednia zabawa, ale niestety wystarczyło tylko na jeden zjazd - obsługa wyciągu kończyła już pracę.




Po dniu pełnym wrażeń poszliśmy nad pobliskie jeziorko. Było jednak dosyć wietrznie i nie odważyłam się wejść do wody - była zdecydowanie za zimna.




Podsumowując pierwsze dni urlopu: było aktywnie ale i leniwie. Pysznie i wygodnie. W dzień ciepło, w nocy chłodno. Optymalnie cenowo i nie za daleko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz