W ostatnim tygodniu mieliśmy ledwie kilka godzin słońca i niewiele więcej godzin bez deszczu.
Tak było w poniedziałek... |
W piątek wieczorem rozpoczęło się święto uliczne w naszym miasteczku. Niestety padało cały dzień i było zimno. Niewiele osób zdecydowało się na wyjście z domu. Ciężko w sumie świętować przy takiej pogodzie. Mimo, że miałam wszystko "pod nosem" również nie zdecydowałam się na wyściubienie nosa z domu.
Sobota rano. Znowu deszcz. Nie wiedziałam, że w Szwajcarii jest pora deszczowa (pada prawie nieprzerwanie od początku maja)... Około godziny 17 przestało padać i zaczęli się schodzić ludzie. Nie było specjalnie ciepło i dlatego wróciliśmy do domu, żeby się odpowiednio ubrać. W międzyczasie znowu zaczęło padać... Na szczęście tylko przez godzinkę. I do chwili obecnej nie pada.
To święto nie różni się właściwie niczym od naszych festynów. Można zjeść, napić się, dzieciaki mogą naciągnąć rodziców na zabawki albo balony. Były dwie karuzele i trampolina, niezliczone stragany z ubraniami i biżuterią.
Szwajcarzy uwielbiają takie imprezy i organizują ich niemało. Jest to doskonała okazja do spotkania się ze znajomymi. Kolejna okazja do świętowania już niedługo (28-30/06) - prawdopodobnie największe szwajcarskie święto uliczne Braderie.
---------
Nie wiem, jak sytuacja wygląda w Polsce, ale nieustanne opady doprowadziły do lokalnych powodzi, osunięcia się ziemi ze zboczy gór i zaginięcia co najmniej jednej osoby.
Czy to święto Braderie jest obchodzone we wszystkich kantonach?
OdpowiedzUsuńBraderie świętuje się w mieście Biel/Bienne w kantonie Bern.
Usuń