Zrobiliśmy sobie jednodniową przerwę w jedzeniu po bożonarodzeniowym obżarstwie a przed sylwestrowym.
Ze znajomymi wybraliśmy się do Adelboden. Gondolą wjechaliśmy na wysokość 1950 m n. p. m. - TschentenAlp. Narciarką nie jestem (jeszcze), ale niedługo powinny się moje umiejętności znacznie poprawić. To był mój drugi "pierwszy raz" na nartach. 3 lata przerwy zrobiły swoje ;) Upadkom nie było końca, ale tak jak mój nauczyciel obiecał, pod koniec dnia byłam w stanie pokonać prawie cały niebieski szlak bez upadku :) To wielki sukces, bo po pierwszej "glebie" nie byłam w stanie wstać. Teraz jestem mistrzem wstawania :)
Śnieg był na prawie całym stoku puszysty. Jednak raz trafiłam biodrem i nadgarstkiem w lód. Nie było przyjemnie... Nadgarstek boli do dziś...
Poniżej kilka zdjęć z wycieczki. Enjoy!
Owcowa czapka z Islandii budziła zainteresowanie wśród maluchów w kolejce do wyciągu. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz