Wczoraj zaskoczyła mnie piękna pogoda. W ostatnich dniach na zmianę padało albo była mgła. Mimo to nie miałam jakoś chęci wychodzenia z domu. Nadgarstek nadal boli jak wściekły, ale do choinki, nie jestem staruszką, żeby się użalać nad sobą.
Przygotowałam kanapkę, herbatę w termos i czekoladę. Ubrałam zimowe ciuchy i zapakowałam się do samochodu, w którym czekali już moi towarzysze :)
Na miejscu wynajęliśmy sanki i tak rozpoczęło się szalone, sankowe popołudnie w Les Pres d'Orvin :)
Znowu poczułam się jak dzieciak. Pamiętam, jak brat ciągnął mnie i młodszą siostrę do parku na sankach. Była tam niewielka górka z której zjeżdżałyśmy. Albo jeszcze inna miejscówka niedaleko naszego bloku... To były czasy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz